Na tym przedmieściu między ogródkami działkowymi, placami ćwiczeń, nawadnianymi polami, wznoszącymi się lekko cmentarzami, stoczniami, boiskami i blokami koszar, we Wrzeszczu, który dawał dach nad głową około siedemdziesięciu dwom tysiącom zameldowanych mieszkańców, który miał trzy kościoły i jedną kaplicę, dwa gimnazja, jedno liceum, szkołę średnią, szkołę rzemiosł i gospodarstwa domowego, wciąż za mało szkół powszechnych, ale za to browar ze Stawem Browarnym i lodownią, we Wrzeszczu, któremu znaczenie nadawały fabryka czekolady "Baltic", miejskie lotnisko, dworzec i sławna Politechnika, dwa niejednakowej wielkości kina, zajezdnia tramwajowa, wiecznie przepełniona hala sportowa i wypalona synagoga; na znanym przedmieściu Wrzeszcz, którego władze zarządzały miejskim sierocińcem i położonym malowniczo koło Studzienki zakładem dla niewidomych, we włączonym do miasta od roku tysiąc osiemset pięćdziesiątego czwartego Wrzeszczu, który rozciągał się u stóp Jaśkowego Lasu, gdzie stał pomnik Gutenberga, jako korzystnie położona dzielnica mieszkaniowa, we Wrzeszczu, którego linie tramwajowe docierały do kąpieliska Brzeźno, do siedziby biskupiej Oliwy i do miasta Gdańska, w Gdańsku - Wrzeszczu zatem, na przedmieściu sławnym za sprawą huzarów Mackensena i ostatniego następcy tronu, przez które na całej szerokości przepływał potok Strzyża, mieszkała dziewczyna, która nazywała się Tulla Pokriefke (...)".
/Günter Grass, "Psie lata", str. 378-379/
Wycieczkę po Dolnym Wrzeszczu śladami Güntera Grassa i bohaterów jego powieści oprowadzał Pan Mieczysław Abramowicz, gdański pisarz i historyk, znawca twórczości Güntera Grassa – w ramach wydarzenia towarzyszącego wystawie Grass – Akwarele. Wystawę można oglądać jeszcze do niedzieli 26 sierpnia 2012 r. w Gdańskiej Galerii Güntera Grassa.
Kamienica przy ulicy Lendziona 5A (dawniej Kastanienweg) jest budynkiem trójkondygnacyjnym z podpiwniczeniem i poddaszem. Parter domu rozdzielony jest bramą prowadzącą na podwórze. W bramie znajdują się dwa wejścia do budynku umieszczone naprzeciwko siebie. A po dawnej nazwie ulicy pozostały kasztanowce...
W tym domu mieszkali rodzice pisarza – Helene i Wilhelm Grass – w czasie, kiedy przyszedł na świat ich syn Günter. Günter Grass urodził się w niedzielę 16 października 1927 r. w Szpitalu Położniczym w Gdańsku-Wrzeszczu (Staatliche Frauenklinik Danzig-Langfuhr).
I właśnie w bramie kamienicy przy ulicy Lendziona 5A Pan Mieczysław Abramowicz opowiadał o wczesnych latach dzieciństwa Güntera Grassa, wspierając się materiałami źródłowymi. Niestety nie udało się ustalić w którym mieszkaniu mieszkała rodzina Państwa Grass.
Wiadomo natomiast, iż mieszkała tutaj matka Güntera Grassa – Helene Knoff – jeszcze przed założeniem rodziny – wspólnie ze swoją siostrą Elisabeth Knoff. W księdze meldunkowej z roku 1920 pod adresem Kastanienweg 5A widnieje nazwisko Helene Knoff, a w następnych latach także nazwisko Betty Knoff. Natomiast od roku 1927 w księgach meldunkowych pod tym adresem pojawiło się nazwisko Wilhelma Grassa – ojca pisarza. Prawdopodobnie Państwo Grass zajmowali wspólne mieszkanie z Betty Knoff, siostrą Helene Grass, do czasu przeprowadzki na ulicę Labesa.
Idąc od ulicy Lendziona w stronę parku Kuźniczki zatrzymaliśmy się w okolicach dworca kolejowego, skąd widoczna jest wieża kościoła Serca Jezusowego (Herz-Jesu-Kirche). W tej neogotyckiej świątyni ochrzczony został zarówno pisarz Günter Grass jak i jego książkowy bohater, Oskar Matzerath.
"Pamiętam kościół Serca Jezusowego jeszcze od chrzcin: były trudności z powodu pogańskiego imienia, ale upierano się przy Oskarze. (...)
Kościół Serca Jezusowego powstał w latach grynderskich i dlatego utrzymany był w stylu neogotyckim. Ponieważ wzniesiono go z ciemniejącej cegły, a kryty miedzią hełm wieży prędko dorobił się tradycyjnego grynszpanu, różnice między starogotyckimi kościołami z cegły a nowszym gotykiem ceglanym tylko dla znawców pozostały widoczne i przykre."
/Günter Grass, "Blaszany bębenek", str. 161-162/
W lewej nawie kościoła znajduje się ołtarz Matki Boskiej z Jezusem, na którym Oskar zawiesił swój bębenek:
"(...) zdjąłem bębenek z brzucha i wystawiłem Jezusa na próbę. Ostrożnie, żeby nie uszkodzić pomalowanego gipsu, wsunąłem mu biało-czerwoną blachę Oskara na różowe uda, zrobiłem to jednak tylko dla własnej satysfakcji, wcale nie spodziewałem się cudu, chciałem po prostu zobaczyć plastycznie jego bezsilność; bo chociaż siedział tak i unosił pięści, chociaż był mojego wzrostu i mojej jędrnej kompleksji, chociaż w gipsie bez żadnego zachodu pozował na owego trzylatka, którego ja udawałem z takim trudem i kosztem największych wyrzeczeń - nie mógł bębnić, mógł tylko udawać, myślał pewnie: gdybym miał, to bym mógł, masz, a jednak nie możesz, powiedziałem, pokładając się ze śmiechu wcisnąłem mu obie pałeczki między palce jak kiełbaski, między dziesięć palców – bębnij teraz, najsłodszy Jezusie, kolorowy gips zabębni w blachę, Oskar wraca po trzech stopniach, schodzi z dywanu, staje na kamiennych płytach, bębnij, mały Jezusie, Oskar cofa się jeszcze bardziej. Oddala się i śmieje się do rozpuku, bo Jezus tak sobie siedzi i nie potrafi bębnić, chociaż pewnie chce. Zacząłem już nudzić się jak mops – i wtedy on uderzył, wtedy zabębnił."
/Günter Grass, "Blaszany bębenek", str. 437/
Przechodząc tunelem pod torami kolejowymi doszliśmy do położonego nad rzeką Strzyża parku Kuźniczki. Początki Parku Kuźniczki sięgają XVI w., kiedy nad Strzyżą powstała osada dworska wraz z parkiem okalającym staw. W drugiej połowie XVIII w. na terenie parku ówczesny dzierżawca Michał Gotfryd Schmidt zbudował rokokowy dwór Kuźniczki, który zachował się do dnia dzisiejszego. Ówczesny park zajmował powierzchnię kilku hektarów. Wraz z budową browaru oraz stacji kolejowej Gdańsk-Wrzeszcz obszar parku stopniowo zmniejszał się. Za czasów Grassa z dawnego parku pozostał tylko fragment, a istniejąca obok gospoda była ulubionym miejscem spotkań mieszkańców Wrzeszcza i nie tylko...
"Śmiejąc się, potrząsając głową, już nie na zewnątrz, lecz do środka zgrzytając wszystkimi zębami, wstąpił do wrzeszczańskiej kompanii szturmowej SA, której ulubioną knajpą i miejscem zebrań była gospoda "Na Kuźniczkach": przestronny lokal z parkiem o tej samej nazwie, z salą taneczną, kręgielnią i domową kuchnią, położony między Browarem Akcyjnym a dworcem we Wrzeszczu."
/Günter Grass, "Psie lata", str. 229/
Kierując się na północ ulicą Kilińskiego (Kleinhammerweg) po lewej stronie minęliśmy to, co pozostało po dawnym Stawie Browarnym, a po prawej – budynki dawnego browaru. Źródła historyczne podają, że co najmniej od roku 1711 w tym miejscu był browar. W drugiej połowie XIX w. spółka Danziger Aktien-Bierbrauerei (DAB) zaczęła budowę nowoczesnego zakładu w miejscu dawnego osiemnastowiecznego drewnianego browaru. Przemysłową produkcję piwa uruchomiono na Kuźniczkach w roku 1871.
"(...) ów kompleks wznosił się niczym zamek za murem z ciemnej wypalanej cegły. Na pewno wysokie, jak w kościele, okna maszynowni były obramowane błyszczącym klinkierem. Przysadzisty komin mimo wszystko górował nad całym Wrzeszczem, widoczny ze wszystkich stron. Mógłbym przysiąc, że komin browarny zwieńczony był skomplikowanym hełmem rycerskim. Regulowany przez wiatr, wypuszczał on czarny, skręcony dym i musiał być czyszczony dwa razy do roku. Kiedy zmrużę oczy, sponad najeżonego szkłem muru spogląda na mnie nowy, jaśniejący ceglasto budynek zarządu. Dwukonne wozy na gumowych kołach regularnie, jak mniemam, opuszczają podwórze browaru. Tłuste, krótkoogoniaste konie belgijskie. W skórzanych fartuchach, w skórzanych czapkach, z nieporuszonymi fioletowymi twarzami: rozwoziciel piwa i jego pomocnik. Bat w uchwycie. Książka dostaw i sakiewka pod fartuchem. Prymka z ruchu. Uprząż nabijana metalowymi ćwiekami. Podskakiwanie i pobrzękiwanie skrzynek piwa, kiedy przednie i tylne koła potykają się o żelazny próg bramy wjazdowej. Żelazne litery biegnące łukiem nad bramą: D.A.B. Mokre dźwięki: myjnia butelek. O wpół do pierwszej gwiżdże syrena. O pierwszej gwizd powtarza się. Ksylofonowe wejścia myjni butelek: partytura zaginęła, ale zapach pozostał. Kiedy wschodni wiatr obracał hełmem na browarnym kominie i pędził czarny dym ponad kasztanami, ponad Stawem Browarnym, lodownią i Indiańską Wioską w stronę lotniska, niósł się kwaśny zapach wystanych, przefermentowanych drożdży z miedzianych kotłów: po mocnym jasnym słodowym jęczmiennym marcowym krynicznym. Do tego ścieki. Mimo ciągłych zapewnień, że spływają gdzieindziej, wody ściekowe z Aktien-Bierbrauerei mieszały się z wodami stawu, który od tego kwaśniał i śmierdział."
/Günter Grass, "Psie lata", str. 253/
Skręcając w prawo w ulicę Gołębią (Fröbelstraße) dotarliśmy do budynku Szkoły Pestalozziego, w której uczył się Günter Grass. Tutaj pierwszy i zarazem ostatni dzień swojej szkolnej edukacji spędził Oskar Matzerath, główny bohater "Blaszanego bębenka".
Szkołę wzniesiono w 1929 roku, według projektu Martina Kiesslinga oraz Alberta Krügera. Wnętrza udekorował swoimi sgraffitami koszaliński rzeźbiarz Kurt Schwerdtfeg.
"Szkoła Pestalozziego był to nowy, ozdobiony nowocześnie graffitami i freskami, trzypiętrowy, podłużny gmach z płaskim dachem, wybudowany przez senat wielodzietnemu przedmieściu na usilne naleganie wówczas jeszcze bardzo aktywnych socjaldemokratów. Gmach podobał mi się, z wyjątkiem zapachu i uprawiających sport secesyjnych chłopców na graffitach i freskach. (...) Na kamiennych płytach hallu stały rozstawione swobodnie granitowe misy, było ich cztery czy pięć, z wklęsłych zagłębień tryskała woda równocześnie z kilku źródeł"
Günter Grass, "Blaszany bębenek", str. 87/
Następnie kierując się w stronę Placu Wybickiego (Neuer Markt) doszliśmy do Ławeczki Oskara, rzeźby zaprojektowanej przez Sławoja Ostrowskiego, przedstawiającej bohatera powieści "Blaszany bębenek".
Mijając fontannę i skręcając między domami lekko w lewo doszliśmy do ulicy Lelewela (Labesweg). Dom oznaczony numerem 13 został zbudowany w roku 1908 jako podpiwniczona czterokondygnacyjna kamienica z poddaszem. W tej kamienicy Günter Grass spędził swoje dzieciństwo. Rodzice pisarza przeprowadzili się tutaj prawdopodobnie w roku 1928. Ich nazwiska znajdują się w spisie lokatorów w księgach adresowych począwszy od roku 1929. Wilhelm Grass w księgach meldunkowych mieszkańców Gdańska z lat 20-tych występuje jako kupiec i komiwojażer, natomiast w późniejszych dokumentach widnieje również jako właściciel sklepu kolonialnego przy Labesweg 13. Helene Grass (z d. Knoff) – w latach 20-tych występuje jako kasjerka, a w późniejszym czasie jako właścicielka sklepu kolonialnego przy Labesweg 13.
Grassowie zajmowali dwupokojowe mieszkanie na parterze, z prawej strony od wejścia. Do mieszkania należał również niewielki sklepik. Okna pokoju stołowego wychodziły na ulicę Labesa, natomiast okna małej sypialni – na podwórze. Do pokoju stołowego powadził wąski przedpokój znajdujący się z tyłu za sklepikiem i kuchnią. W 1933 roku matka pisarza przerobiła także część kuchni na nieduży, przylegający do sklepu kolonialnego punkt sprzedaży nabiału, do którego wchodziło się od ulicy osobnym wejściem.
Mieszkanie i sklep rodziców oraz słynne podwórko Grass opisał w "Blaszanym bębenku":
"Mieszkanie, przylegające do sklepu, było co prawda ciasne i źle rozwiązane, ale w porównaniu z warunkami lokalowymi na Przeróbce, które znam tylko z opowiadań, dostatecznie wygodne, jak na drobnomieszczańskie wymagania, aby mama, przynajmniej w pierwszych latach małżeństwa, czuła się dobrze na Labesa.
Na końcu długiego, lekko załamanego korytarza, w którym najczęściej piętrzyły się paczki z proszkiem do prania, znajdowała się obszerna kuchnia, również co najmniej w połowie zastawiona towarami, puszkami konserw, workami z mąką i pudełkami płatków owsianych. Bawialnia o dwóch oknach wychodzących na ozdobiony latem bałtyckimi muszlami ogródek przed domem i na ulicę stanowiła centrum parterowego mieszkania. (...) Sypialnia była utrzymana w kolorze żółtym i wychodziła na podwórze czteropiętrowej kamienicy." (str. 47-48)
"Oskar mógł wyjść z mieszkania rodziców przez sklep, wtedy od razu był na Labesa, albo zatrzasnąć za sobą drzwi mieszkania, wtedy znajdował się na klatce schodowej, miał po lewej wejście na ulicę, cztery piętra wyżej poddasze, (...) a ostatnią możliwość stanowiło podwórze kamienicy. Ulica to były kocie łby. Na ubitym piachu podwórza mnożyły się króliki i trzepano dywany. (...) Podwórze miało szerokość kamienicy, w głąb jednak sięgało tylko na siedem kroków i wysmołowanym, zbrojnym u góry w drut kolczasty płotem z desek przylegało do trzech innych podwórzy. Z poddasza można było ogarnąć wzrokiem ten labirynt: domy na Labesa, obu przecznicach: Herty i Luizy i na dalekiej przeciwległej ulicy Marii otaczały złożony z podwórzy obszerny czworobok, w którym znajdowały się również fabryka cukierków od kaszlu i liczne tandetne warsztaty." (str. 111-112)
Ciekawostką jest, iż bohaterowie powieści „Blaszany bębenek” zamieszkali w kamienicy przy ulicy Labesa noszą te same lub podobne nazwiska jak jej prawdziwi przedwojenni mieszkańcy: Eyke, Heiland, Kater, Meyn, Mischke i in. Pisarz oddał te nazwiska literalnie lub fonetycznie – w kilku przypadkach z drobnymi odstępstwami w pisowni.
Dalsza wędrówka ulicą Aldony (Luisenstraße) prowadziła przez urokliwe zakątki Dolnego Wrzeszcza – mosty na rzece Strzyży, które tak bardzo lubili bohaterowie powieści Grassa...
* * *
Ślady Güntera Grassa wiodą znacznie dalej, poza teren Dolnego Wrzeszcza. Będzie to z pewnością ciekawy materiał na kolejne wędrówki...Bibliografia:
1) Mieczysław Abramowicz, Gdańsk według Güntera Grassa, Gdańsk 2007.
2) Günter Grass, Blaszany bębenek (1959), przekład Sławomir Błaut, Gdańsk 2006.
3) Günter Grass, Psie lata (1963), przekład Sławomir Błaut, Gdańsk 1998.
4) Addressbuch Danzig 1920-1928.
5) Danziger Einwohnerbuch 1929-1942.
7) Mirosław Ossowski, Pisarz z ulicy Labesa w Gdańsku-Wrzeszczu, Gazeta Uniwersytecka, Gdańsk 2007.